Fascynujące losy imigrantów nasycone sporą dawką emocji,doprawione płomiennym romansem i ubrane w trzymającą napięcie fabułę.
Rok 1852, Hamburg. W porcie spotykają się po raz pierwszy: młoda, żądna przygód Eliza, wiecznie zadumany Korneliusz i ich rodziny, które postanowiły podjąć ryzyko nowego życia w Chile. Każdy od kraju swoich marzeń oczekuje czegoś innego. Przed nimi nowy świat, nowa rzeczywistość, nowe wyzwania. Już na statku, który ma ich zawieźć do dalekiej, nowej ojczyzny, serce Elizy zaczyna mocniej bić do melancholijnego Korneliusza. Jednak na drodze do szczęścia młodej pary pojawiają się coraz to nowe przeszkody: bezlitosna przyroda, która stawia wszystkim nowe wyzwania, zawiść, zazdrość...
Czy osadnicy znajdą wreszcie swoje miejsce w obcym kraju na końcu świata, czy sprostają wyzwaniom, jakie niesie ze sobą dzika przyroda i surowy klimat? Czy wewnętrzne konflikty, nienawiść, zawiść i zazdrość wśród małej społeczności nie skażą na niepowodzenie ich walki o lepszą przyszłość? Czy znajdą szczęście i dostatek, po które wyruszyli na drugą półkulę zostawiając w ojczyźnie swoich bliskich?
UWAGI:
Na książce pseud. aut., nazwa wł.: Julia Kröhn. Na okł.: Powieść o poszukiwaniu szczęścia w malowniczych krajobrazach XIX-wiecznego Chile.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Dziunia, niepomna przeszłości pełnej licznych dowodów na to, że dziuniowatość nie sprzyja, a wręcz stoi na przeszkodzie urządzeniu się w życiu, wyrusza szukać własnego miejsca na Ziemi aka Wymarzonego Domu do mlekiem i miodem płynącej, zachodniej, nowoczesnej oraz cywilizowanej Wielkiej Brytanii. Jednak wizja, którą roztoczyła przed Dziunią i jej mężem cierpiąca na tyleż intensywne, co krótkotrwałe Ostre Zapalenie Sumienia ciotka Kazia ("mów mi Cassie"), odbiega nieco od rzeczywistości. A właściwie ma się do niej nijak. Dziunia szybko odkryje, że MyPolacy wcale nie różnią się od TychAngoli i na odwrót, a wszędzie jest wery desejm szit. Dziuniowatość zaś zawsze dostaje w dupę. Jednak każda decyzja - głupia czy nie - niesie ze sobą Konsekwencje, od których nie ma ucieczki. I nawet Prezes Wszechwszystkiego nic na to nie poradzi (gdyby w ogóle miał czas i ochotę). Ale co nas nie zabije, to nas rozśmieszy, mawia Dziunia, gotowa po raz kolejny zmierzyć się z losem. Chyba że jednak zabije.
Anna Maria Nowakowska tworzy opowieść, w której śmiech przez łzy jest na porządku dziennym i której nie sposób zapomnieć. Pełen sarkazmu, ironii i absurdu, a jednocześnie przejmujący i realistyczny obraz emigracji, ksenofobii i chciwości, która drzemie w każdym z nas.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Rozdziały lub artykuły tej książki skatalogowano pod własnymi tytułami. Dostępne pod tytułem pracy zbiorowej. Bibliografia, netografia przy pracach. Indeks. [>>] Streszczenie w języku angielskim przy pracach.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Jednym z elementów systemu komunistycznego w Polsce było odebranie obywatelom możliwości wyjazdu z kraju. Zamknięcie granic państwa i izolacja od wpływów "zewnętrznych" prowadzić miały do przejęcia przez władzę pełnej kontroli nad społeczeństwem. [...] Wyjazd lub przyjazd do Polski był możliwy tylko dla pewnej grupy ludzi uprzywilejowanych lub tych, którzy z wielu innych powodów byli niezbędni do załatwienia ważnych dla funkcjonowania państwa spraw. [...] Zawziętość, z jaką władze komunistyczne ścigały próby ucieczki i uszczelniały granice, stawiając setki kilometrów ogrodzeń i bronując plaże, a także blokując przepływ informacji i na wszelkie sposoby zniechęcając obywateli do wyjazdu, wskazuje, że celem zamknięcia było nie tylko uniemożliwienie niepożądanych wyjazdów, ale i usunięcie ich poza horyzont działań wyobrażalnych. Ucieczka z PRL miała być w tak oczywisty sposób niemożliwa, że aż trudna do pomyślenia. [...] Aby jednak uciec z socjalistycznego raju, śmiałkowie imali się najróżniejszych sposobów. [...] Mówiąc o emigrantach, o wygnańcach, trudno znaleźć wspólny mianownik dla wszystkich sytuacji, proponować uogólnienia, formułować powszechne zasady. Nie ma tu jednolitych reguł. [...] Kultura polska jednak na ogół nieźle sobie radziła z fenomenem emigracji. Są nawet tacy, co uważają, że polscy twórcy wręcz potrzebują oddalenia od nazbyt kolektywistycznej, towarzyskiej, zawistnej ojczyzny, że, mówiąc lakonicznie, emigracja dobrze im robi. Ze Wstępu
Nie prosimy o azyl, chcemy tylko uzupełnić zapasy, płyniemy dookoła świata - tłumaczyli bracia Ejsmontowie zdumionym Duńczykom. Siedem lat później uciekną naprawdę, aby spełnić swoje marzenia o nieskrępowanej żegludze. W 1980 roku Władysław Kozakiewicz pokazał radzieckiej publiczności słynny gest i został narodowym bohaterem. Kilka lat później zdumieni rodacy zobaczyli go z czarnym orłem na piersi - w lekkoatletycznym trójmeczu Polska - Francja - RFN reprezentował Niemcy. Kiedy Stefan Korboński oświadczył Stanisławowi Mikołajczykowi, że zamierza uciekać z kraju, lider opozycyjnego PSL przyjął to z kamienną twarzą. Później okazało się, że sam ucieknie dwa dni przed Korbońskim. Wiedział, że ten, który spróbuje wymknąć się komunistom pierwszy, będzie miał większe szanse powodzenia. Wysoki funkcjonariusz bezpieki, literacki talent stulecia, tancerka zespołu Mazowsze, para legendarnych żeglarzy, opozycyjni politycy, słynni sportowcy. Dzieliło ich wszystko, połączyła "zdrada socjalistycznej ojczyzny".
UWAGI:
Bibliografia na stronach 345-358. Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni